Percy
Jak dobrze znów być w domu. Nie czułem tak wielkiej ulgi od hmm... Dawna. Udało nam się pokonać Gaję i nikt już nie będzie widział gadących kamyków i gór z twarzą śpiącej staruchy. Poza tym pogodziliśmy Rzymian i Greków. Nawet Oktavian się do nas przekonał (próbowałi poderwać Rachel). Gdy siódemka z przepowiedni czyli my: Annabeth, ja, Jason, Piper, Leo, Hazel i Frank wróciliśmy herosi urządzili na naszą cześć szaloną imprezę! Szkoda, że zakończyła się w momencie gdy Imprezowe Kucyki wrzuciły Pana D. do jeziora... Tylko Chejron był jakiś dziwny. Chodził z miną jakby go Mroczny kopnął (wiem coś o tym) i nie chciał nam zdradzić co go gryzie. Zawsze się wykręcał i zmieniał temat na np. sytuacje zdrowotną sturękich podczas karmienia gołębi... Zacząłem wtedy myśleć, że spędził za dużo czasu z naszą wyrocznią i mu troszkę odbiło. Rzecz jasna nie wypowiadałem tego na głos, bo dostałbym niebieską szczotką. Dzisiaj miała się odbyć narada przy stole do ping ponga na temat kolejnego zagrożenia i na sto procent będę w nim brał udział czego mam już serdecznie dość! Gdy wszyscy zasiedli i podjadali słone paluszki Chejron zabrał głos
- Cóż na pewno zauważyliście, że jestem ostatnio trochę... Zamyślony
- Nie no serio?! - powiedział Leo i wszyscy zaczeli chichotać
- Jest to spowodowane pewnym wydarzeniem z przeszłości, ktòre na nieszczęście bogów ma się powtórzyć - ciągnął niezrażony śmiechem - jednak wojna się odbędzie...
Zapadła cisza. Wszyscy przetwarzali w myślach słowa wypowiedziane przez centaura.
- Zaraz. Co?! - krzyknął Frank
- To co usłyszałeś - powiedziała obojętnym tonem Piper
- Stop. Czegoś nie rozumiem. Chejronie powiedziałeś, że to się już wydarzyło. Chodzi ci o pierwszą wojnę tak? Bitwę gigantów z bogami? My o niej wiemy już od dawna - Annabeth wyraziła na głos swoje zdanie i muszę przyznać, że zgadzałem się z nią w stu procentach.
- Annabeth to nie chodzi o tą walkę- w jego spojrzeniu widać było tęsknotę i przytłaczające poczucie odpowiedzialności - Przed waszym narodzeniem odbyła się już taka bitwa. Herosi ją wygrali, ale cena, którą ponieśli była ogromna. W tej walce brała udział twoja siostra Percy...
Wszyscy herosi gwałtownie odkręcili głowy w moją stronę, a ja poczułem jakby coś ciężkiego spadło na moje ramiona. Moja siostra? Czemu trener nigdy mi o niej nie wspominał? Co się z nią stało? Czy żyje? Jaką zapłaciła cene? O co chodzi? Miałem tyle pytań. Rozmyślanie przerwał mi Chris Rodriguez, który przybiegł najszybciej jak potrafił nawołując centaura.
- Chejronie! Oni, oni się budzą! Jeden jest już z nami. Mówi, że nazywa się Sam Lee, że jest synem Ateny i jego następczynią jest Annabeth Chase!
Gdy usłyszałem imię i nazwisko mojej dziewczyny serce zabiło mi szybciej.
- Koniec narady! - krzyknął trener i pognał ile sił w kopytach w stronę wskazywaną przez Chrisa. Spojrzałem na Ann, była blada.
- Chris co jest grane? - zapytałem
- Nic dobrego... - odpowiedział chłopak a ja i moja Annabeth w tej samej chwili odskoczyliśmy od stołu i rozpoczeliśmy szalony bieg, by dogonić Chejrona. Nie miałem pojęcia co się dzieje, ale wiedziałem jedno. Moja siostra żyje...
Ale super piszesz *.*
OdpowiedzUsuńNie myślałam że w twojej zwarjowanej główce jest taka tajemnica???
Ja Ciebie znam ale Ty mnie nie ?.?
Hmm zabrzmiało tajemniczo :3 może ja też ciebie znam, ale jeszcze o tym nie wiem :D
UsuńBardzo ciekawie się zaczyna! Zainteresowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://historie-polbogow.blogspot.com/
super *,* interesujące, wciągające i mające sens- genialne
OdpowiedzUsuńhahahahahhaha ;D nie wiedziałam, że ty też masz google XD
UsuńMroczna
Super! A ja zapraszam do siebie : wodnisteopowiesci.blogspot.com/?m=1 ~ Jacper
OdpowiedzUsuń